Recenzja filmu

Willy Wonka i fabryka czekolady (1971)
Mel Stuart
Gene Wilder
Jack Albertson

Bezpieczna bajka dla grzecznych i niegrzecznych dzieci

Trudno dzisiaj oglądać ten film, nie porównując go do nowo powstałej adaptacji Tima Burtona. I bez wątpienia nawet największy fan tego filmu musi pogodzić się z jego druzgocącą klęską w sferze
Trudno dzisiaj oglądać ten film, nie porównując go do nowo powstałej adaptacji Tima Burtona. I bez wątpienia nawet największy fan tego filmu musi pogodzić się z jego druzgocącą klęską w sferze efektów wizualnych. Odnośnie jednak innych aspektów, przewaga jednego filmu nad drugim jest już czysto dyskusyjna i trudno być obiektywnym w tym obszarze. Postanowiłam więc porównać pierwowzór filmowy z samą książką słynnego Roalda Dahla, co doprowadziło mnie do różnych ciekawych wniosków. Zastanawiające jest, że tytuł tego filmu różni się od książki, na ważniejszą postać wysuwa się tutaj Willy Wonka właściciel fabryki czekolady. Złośliwi mogą uważać, że to ze względu na próżność jego odtwórcy, wydaje mi się jednak, iż bardziej jest to związane z pewnymi koniecznymi zmianami w fabule ściśle związanymi ze znaczącymi ograniczeniami technicznymi. Dahl wykazywał się niezwykłą wyobraźnią, czasem nawet przekraczającą kompetencje dzieci, dopiero dzisiaj można pokazać jego pomysły jak: wiewiórki obierające orzechy, realistyczną fabrykę czekolady z wodospadem i wszelkimi innymi szalonymi łakociami. Mel Stuart wyszedł z tej próby ognia dość dobrze, uciekając się do licznym podstępów. Obraz ten z pewnością jest bardziej stonowany i odpowiedniejszy dla młodszych widzów. Pełno w nim wesołych piosenek, od których niejeden dorosły dostaje mdłości spowodowanych przesytem słodyczy. Najwyraźniej zmieniony jest wątek Charliego. Bohater jest dziarskim ślicznym chłopcem, zaradnym i dobrym, pomaga rodzinie roznosić gazety i obcy jest mu egoizm. Jego ojciec nie żyje i musi wraz z matką opiekować się grupą czterech swoich dziadków. Jak każde dziecko marzy o dostaniu się do fabryki Wonki dzięki znalezieniu złotego biletu, w którejś z jego czekoladek. Po wielu próbach zupełnie przypadkiem udaje mu się dołączyć do czwórki innych szczęściarzy. Jednak inne zwycięskie dzieci są zarysowane negatywnie; żarłoczny Augustus Gloop, rozpuszczona Veruca Salt, maniak telewizyjny Mike Teavee i szalona rekordzistka w życiu gumy Violet Beauregarde. Piątka dzieci wraz ze swoimi rodzicami ma okazję zwiedzić tajemniczą fabrykę czekolady. Przed wejściem pan Wonka każe im podpisać bardzo niewyraźny regulamin, w którym zgadzają się na zupełnie wszystko. Jest to dość tani chwyt Stuarta, w którym o książce nie ma mowy. Uciekł się on chyba do niego aby nie wzbudzać protestów o zbyt okrutne potraktowanie kolejnych niedobrych "bachorów". Jak na lata 80., film poraża piękną scenografią, to co dzisiaj wydaje się sztuczne bez wątpienia stanowiło kiedyś duże osiągnięcie. Stroje Umpa-Lumpów są kiczowate, ale dzieciom wpadają w oko. Trzeba też przyznać, że Gene Wilder w roli Willy’ego Wonki sprawdza się znakomicie. Bije od niego autorytet pomieszany z szalonym poczuciem humoru i niezłomnością przekonania o swojej racji. Jest on idealnym odwzorowaniem wizerunku książkowego. Gorzej wypada tu Charlie, słodki i śliczny chłopiec, ale pozbawiony rysu nędzy, który tak wyraźnie przedstawił Dahl. Zastanawiam się jednak po co Stuart dodał wątek ze szpiegiem Slugworthem, może chciał on pokazać dzieciom, że nieuczciwość nie popłaca, wypadło to jednak blado i gdzieś zaginęło podczas filmu. Najciekawszy okazał się pomysł zamiany wiewiórek wyrzucających zepsute orzechy na śmietnik, na wagę oddzielającą zepsute jaja. Pomysł dość prosty i bliski oryginałowi oraz dużo łatwiejszy do przedstawienia. Koniec filmu zgadza się z książkowym, wydaje mi się jednak zbyt skrócony. Obraz traci w tym momencie na impecie. To chyba na tym cały film ucierpiał najbardziej. Film Mela Stuarta jest miłą i sympatyczną bajką dla dzieci, zawierającą nachalny morał i wesołe piosenki. Bez wątpienia możemy go polecić naszym milusińskim, nie możemy jednak od niego oczekiwać tej samej dozy szalonego humoru, jaką spotykamy u Tima Burtona.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kino niejednokrotnie sięgało już do pisarskiego dorobku Roalda Dahla, szczególne natężenie częstotliwości... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones